APOSTOŁ PAWEŁ JAKO WYZNAWCA JUDAIZMU
Niniejszy tekst stanowi w całoci cytat z książki pt. Tora i Nowe Przymierze, Daniela Gruber'a, wg tłumaczenia Krzysztofa Dubisa,
którą można pobrać ze strony www.jezus-izrael-zydzi.pl w firmacie pdf. Rozdział pod poniższym tytułem, znajduje się na str. 14.
Wielu współcześnie żyjących ludzi, którzy nie wierzą, że Jeszua jest Mesjaszem, stara się
postrzegać Go jedynie jako sprawiedliwego i pobożnego Żyda. Jednocześnie jednak widzą w Pawle
apostatę judaizmu, który stworzył jakąś nową religię. Tradycyjna teologia chrześcijańska
przedstawiała go w ten sposób przez wiele stuleci, ale był to obraz zupełnie sprzeczny z tym, co
apostoł mówił sam o sobie.
Paweł był pobożnym wyznawcą judaizmu, i zawsze przedstawiał siebie w taki sposób. Jako
pobożny Żyd otrzymał powołanie do głoszenia ewangelii poganom. Ponieważ wielu ludzi nie
zrozumiało kontekstu tego, co mówił i czynił między poganami, nic dziwnego że źle pojmują jego
tożsamość. Możemy ją jednak prawidłowo zobaczyć i określić, jeżeli pójdziemy jego śladem drogą
opisaną w Dziejach Apostolskich.
Saul z Tarsu, znany później jako Paweł, szedł pewnego razu drogą do Damaszku, aby tam zdławić
coś, co uważał za herezję - wiarę w Mesjasza Jeszuę. Miał przy sobie listy polecające od
arcykapłana, które nadawały mu prawo do tropienia i aresztowania Żydów wierzących w Jeszuę, a
następnie sprowadzania ich w kajdanach do Jerozolimy, aby ponieśli karę za bluźnierstwo. Saul był
przekonany, że ich wiara była zwiedzeniem i z całą gorliwością, z jaką służył Bogu, pragnął z tym
skończyć.
Podczas podróży został w ponadnaturalny sposób powalony na ziemię i oślepiony, a potem
usłyszał z nieba głos, zwracający się osobiście do niego. Jako faryzeusz, Paweł wiedział, że Bóg w
pewnych sytuacjach przemawia do człowieka. W ówczesnej tradycji faryzejskiej głos z nieba,
zwany "Bat Kol", był traktowany jako autorytatywne źródło objawienia szczególnego (tzn. danego
konkretnemu człowiekowi) i należało okazać mu posłuszeństwo. (Około 50 lat później dominująca
wówczas szkoła faryzejska Bejt Szammaj została pozbawiona wpływów na rzecz innej szkoły, Bejt
Hillel. Grupa ta odrzuciła nauczanie Bejt Szammaj dotyczące głosu Bożego i ogłosiła, że nie jest on
autorytatywnym źródłem jakiegokolwiek objawienia).
Saul wiedział, kto do niego mówi, lecz nie znał przyczyny, więc poprosił Pana, aby przedstawił się
bliżej, pytając "Kto jesteś, Panie?" Pan odpowiedział: "Ja jestem [Jeszua], którego ty prześladujesz.
Ale powstań i idź do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić" (Dz.Ap. 9:5).
Zaprowadzono go do miasta, gdzie modlił się i pościł. W tym samym czasie Pan przemówił do
innego Żyda imieniem Ananiasz, aby poszedł do Saula z Tarsu i modlił się nad nim. Ananiasz był
"człowiekiem przestrzegającym wiernie Prawa" (Dz.Ap. 22:12 BT). Jego to wybrał Pan, aby bliżej
przedstawić się Saulowi.
Ananiasz nie był specjalnie skory, by iść do Saula, ponieważ wiedział, w jakim celu przybył on do
Damaszku. Pan powiedział mu jednak: "Idź, albowiem mąż ten jest moim narzędziem wybranym,
aby zaniósł imię moje przed pogan i królów, i synów Izraela" (Dz.Ap. 9:15). Saul z Tarsu, czyli
Paweł, został powołany na apostoła pogan, niosącego światło dla narodów.
Kilka lat później pościł i modlił się w Antiochii, kiedy Bóg nakazał mu wyruszyć w podróż
misyjną, rozpoczynającą wypełnienie apostolskiego powołania. Wraz z Barnabą pojechali do
Salaminy na Cyprze, poszli tam do synagogi i ogłosili, że Jeszua jest Mesjaszem. Synagoga była
jedynym miejscem, gdzie tego rodzaju przesłanie mogło zostać zrozumiane. Tylko tam studiowano
Słowo Boże, szukano oblicza Pana i spodziewano się nadejścia Mesjasza.
Następnie przybyli do Antiochii Pizydyjskiej, gdzie znów weszli do synagogi, aby zwiastować
Mesjasza Jeszuę. Niektórzy uwierzyli, inni nie. Tak zresztą działo się we wszystkich synagogach.
Jednakże w Antiochii po raz pierwszy zdarzyło się, że poganie zapytali, czy i oni nie mogliby
posłuchać tej nowej wieści. "A w następny Szabat zebrało się prawie całe miasto, aby słuchać
Słowa Bożego. A gdy Żydzi ujrzeli tłumy, ogarnęła ich zazdrość, i bluźniąc sprzeciwiali się temu,
co mówił Paweł" (Dz.Ap. 13:44).
Żydzi, którzy nie uwierzyli, byli zazdrośni o zainteresowanie, jakie całe miasto okazało
Pawłowemu zwiastowaniu. Wiedzieli, że Bóg powołał Izraela, aby za jego pośrednictwem wywieść
pogan z ciemności i przyciągnąć do swojej światłości. Zdawali sobie sprawę, że oni sami zawiedli
w tej sprawie. Tymczasem Paweł przybył do miasta i na ich oczach dokonywał tego, co było ich
powinnością. Rozsierdzeni i zazdrośni, zaczęli sprzeciwiać się jego słowom.
Paweł i Barnaba odpowiedzieli im: "Wam to najpierw miało być opowiadane Słowo Boże, skoro
jednak je odrzucacie i uważacie się za niegodnych życia wiecznego, przeto zwracamy się do pogan.
Tak bowiem nakazał nam Pan: Ustanowiłem cię światłością dla pogan, abyś był zbawieniem aż po
krańce ziemi" (Dz.Ap. 13:46-47). Słowa te skierował Pan przez proroka Izajasza do całego Izraela.
Paweł wypełniał swoją powinność jako Żyd, a wszyscy jego rodacy musieli dokonać wyboru w
tym względzie. On po prostu był posłuszny nakazowi Bożemu skierowanemu do całego narodu
żydowskiego - aby byli światłem dla pogan.
Z Antiochii pojechał do Ikonium, gdzie skierował się do synagogi, aby przekazać rodakom Dobrą
Nowinę. Wielu z nich uwierzyło, niektórzy zaś pozostali przy swoim (Dz.Ap. 14:1).
Następny, piętnasty rozdział Dziejów Apostolskich, opisuje Sobór w Jerozolimie, na którym
apostołowie musieli się zmierzyć z problemem stosunku wierzących pochodzenia pogańskiego do
Prawa Mojżeszowego. "Lecz niektórzy nawróceni ze stronnictwa faryzeuszów oświadczyli: Trzeba
ich obrzezać i zobowiązać do przestrzegania Prawa Mojżeszowego. Zebrali się więc apostołowie i
starsi, aby rozpatrzyć tę sprawę" (Dz.Ap. 15:5-6 BT).
Wszyscy wierzący pochodzenia żydowskiego oraz prozelici, którzy uwierzyli, praktykowali
dokonywanie obrzezania jako znaku przymierza Boga z Abrahamem, oraz żyli zgodnie z Prawem
Mojżesza. Według ich rozumienia Pisma, nowi uczniowie pochodzenia pogańskiego również
powinni byli tak czynić - najpierw przyłączyć się do narodu żydowskiego i wejść w przymierze
zawarte na Synaju, aby następnie mogli stać się uczestnikami Nowego Przymierza.
Gdyby apostołowie, starsi i inni żydowscy wierzący odrzucili obrzezanie i przestali przestrzegać
Prawa Mojżeszowego, nie byłoby o czym dyskutować. Nie zaistniałby żaden problem dotyczący
pogan, którzy uwierzyli w Jeszuę. Z drugiej strony, apostołowie złamaliby rzymskie prawo
ogłaszając nową religię, nie autoryzowaną przez władze.
Piotr opowiedział o tym, co się stało w domu Korneliusza, do którego posłał go Bóg. Potem
przemówili Paweł i Barnaba, opowiadając o wypełnianiu obietnic Bożych dotyczących pogan w
miejscach, gdzie głosili Słowo. Sobór zadecydował, że poganie, którzy chcą naśladować Mesjasza,
nie muszą przyłączać się do narodu żydowskiego, ani się obrzezywać, ani też przestrzegać Prawa
Mojżeszowego.
Bóg Izraela jest oczywiście Bogiem Żydów, ale czy tylko Żydów? Czy nie jest On Bogiem
wszystkich? Jeśli jest wyłącznie Bogiem Żydów, to w takim razie poganie, którzy uwierzyli i pragną
Mu służyć, muszą przyłączyć się do Narodu Wybranego. Jednakże, Bóg Izraela jest Stwórcą,
Odkupicielem i Sędzią wszystkich ludzi. Istnieje tylko jeden Bóg, któremu Żydzi i poganie mają
być posłuszni, ale postępuje On z obiema grupami w różny sposób, stosownie do celu, w jakim je
stworzył.
Taka była decyzja soboru. Aby zachęcić pogan do prawego postępowania, przypomniano im prawa
uniwersalne, które obowiązują wszystkich. Oprócz wymienionych w tym fragmencie są jeszcze
inne, jak zakaz mordowania i kradzieży, których sobór nie podkreślał wiedząc, że sumienia
wierzących są w tych sprawach wystarczająco wyczulone.
W jakiś czas potem, Paweł przybył do Derbe (rozdział 16), gdzie spotkał młodego ucznia
imieniem Tymoteusz, który był synem Żydówki i Greka. Mimo młodego wieku, cieszył się on dobrą
reputacją i apostoł pragnął uczynić zeń swego współpracownika. Był tylko jeden problem:
Tymoteusz nie był obrzezany. Aby wprowadzić młodego Żyda (zgodnie z tradycją, jako syn
Żydówki Tymoteusz był uważany za Żyda - [przyp. tłum.]) w przymierze Abrahamowe, Paweł
kazał go obrzezać. Podróżując dalej wspólnie, przekazywali wszystkim zgromadzeniom wierzących
decyzję soboru jako wiążącą dla uczniów pochodzących z pogan.
W Filippi, dokąd udali się z Derbe, nie było wystarczającej liczby Żydów, aby budować synagogę,
więc poszli na ich miejsce modlitwy zwane proseuche, położone nad rzeką. Tam Paweł ogłosił
zebranym, że Jeszua jest Mesjaszem.
Następnie "przybyli do Tesaloniki, gdzie była synagoga żydowska. Paweł zaś, według zwyczaju
swego, poszedł do nich i przez trzy Szabaty rozprawiał z nimi na podstawie Pism". Jego zwyczajem
było przekonywać swoich rodaków o tym, że Jeszua jest Mesjaszem. Gdyby nie potrafił dowieść
tego na podstawie Prawa, Proroków i Pism, to nikt nie uwierzyłby, a nawet nie powinien był
uwierzyć jego słowom. Dlatego też wykazywał to na podstawie Pism. Jedni uwierzyli, inni nie.
Z Tesaloniki podążyli do Berei, gdzie jak zwykle pierwsze kroki skierowali do miejscowej
synagogi. Tamtejsi Żydzi "byli szlachetniejszego usposobienia niż owi w Tesalonice; przyjęli oni
Słowo z całą gotowością i codziennie badali Pisma, czy tak się rzeczy mają. Wielu też z nich
uwierzyło (...)" (Dz.Ap. 17:11-12). W wyniku codziennego sprawdzania Pawłowej nauki w oparciu
o Pisma, wielu z nich uwierzyło - jak powiedział Jeszua: "Gdybyście (...) wierzyli Mojżeszowi,
wierzylibyście i mnie. O mnie bowiem on napisał" (Jan 5:46).
W Atenach Paweł ujrzał takie mnóstwo bałwanów, że "obruszał się (...) w duchu swoim na widok
miasta oddanego bałwochwalstwu. Rozprawiał więc w synagodze z Żydami i z pobożnymi
[poganami], a na rynku każdego dnia z tymi, którzy się tam przypadkiem znaleźli" (Dz.Ap. 17:17).
Reakcją Pawła na ateńskie bałwochwalstwo była wizyta w synagodze. Jego rozumowanie było
proste: przecież Bóg powołał Żydów, aby byli światłem dla pogan i zanieśli zbawienie aż po krańce
ziemi.
Poganie w Atenach znajdowali się w głębokiej ciemności bałwochwalstwa, ale nie było nikogo,
kto przyniósłby im światło. Dlatego Paweł rozprawiał z miejscowymi Żydami, żeby się nawrócili do
Mesjasza Króla i zanieśli Boże zbawienie poganom.
Potem Paweł skierował się do Koryntu, gdzie "w każdy Szabat rozprawiał w synagodze i starał się
przekonać zarówno Żydów jak i Greków" (Dz.Ap. 18:4). I znów - jak wszędzie - jedni
uwierzyli, a inni nie. Niektórzy jednak odrzucili Pawłowe przesłanie bardzo zdecydowanie i
gwałtownie protestowali przeciw nowej nauce. Odpowiedź apostoła była równie zdecydowana:
"Krew wasza na głowę waszą, ja jestem czysty, od tej chwili pójdę do pogan" (Dz.Ap. 18:6).
Paweł był równie świadomy swojej odpowiedzialności, jak Ezechiel. Bóg powiedział prorokowi,
żeby ostrzegał naród przed sądem, aby odwrócili się od grzechu, bo jeśli tego nie uczyni, ich krew
spadnie na jego głowę. Jeżeli jednak Ezechiel ostrzeże lud, uratuje swoją duszę bez względu na to,
czy mu uwierzą (Ez. 3 i 33).
W terminologii prorockiej słowa Pawła, skierowane do korynckich Żydów, oznaczają mniej
więcej: "Ostrzegłem was. Teraz wasza krew spadnie na wasze głowy. Ja spełniłem obowiązek i
uratowałem duszę". To samo powiedział później do starszych w Efezie: "Dlatego oświadczam
przed wami w dniu dzisiejszym, że nie jestem winien niczyjej krwi; nie uchylałem się bowiem od
zwiastowania wam całej woli Bożej" (Dz.Ap. 20:26-27).
Kiedy powiedział w Koryncie: "Od tej chwili pójdę do pogan", nie chodziło mu o całkowite
zaprzestanie głoszenia Ewangelii wśród Żydów. Po prostu, poszedł zwiastować Słowo również
poganom. Przeprowadził się bliżej synagogi, a niedługo później jej przełożony wraz z całym swoim
domem uwierzył w Jeszuę (Dz.Ap. 18:8).
Sostenes, nowy przełożony synagogi, próbował doprowadzić do aresztowania, osądzenia i
ukarania Pawła. Jednak miejscowy sędzia nie wykazał zainteresowania sprawą, a sam Sostenes
został pobity. W jakiś czas później również on uwierzył w Jeszuę i brał udział w podróżach
misyjnych wraz z Pawłem (por. I Kor. 1:1).
W Kenchreach Paweł dał ostrzyc głowę, ponieważ uczynił ślub nazyreatu zgodnie z Prawem
Mojżesza. Następnie pojechał do Efezu, gdzie znów rozprawiał z Żydami w synagodze (Dz.Ap.
18:18). Tam chcieli zatrzymać go na dłużej, ale ponieważ musiał już odjechać, obiecał jak
najrychlej powrócić do nich (18:19). Po powrocie do Efezu znów poszedł do synagogi, aby
przekonywać zebranych o Królestwie Bożym (19:8).
Paweł obchodził święto Paschy w diasporze, lecz skrócił swą kolejną podróż, żeby zdążyć do
Jerozolimy na Szawuot (czyli Zielone święta) (Dz.Ap. 20:6,16). W Jom Kipur pościł zgodnie z
przepisami Prawa (Dz.Ap. 27:9). Jak widać, będąc Żydem Paweł obchodził święta nadane Izraelowi
przez Mojżesza w Pierwszym Przymierzu.
Po przybyciu do Jerozolimy, apostoł musiał zmierzyć się z problemem, który należało rozwiązać
raz na zawsze. Tamtejsi przywódcy rzekli do niego: "Widzisz, bracie, ile tysięcy Żydów uwierzyło,
a wszyscy trzymają się gorliwie Prawa. O tobie jednak słyszeli, że wszystkich Żydów,
mieszkających wśród pogan, nauczasz odstępstwa od Mojżesza, mówisz, że nie mają obrzezywać
swoich synów ani zachowywać zwyczajów. Cóż więc począć? W każdym wypadku dowiedzą się,
żeś przybył. Zrób więc to, co ci mówimy: Mamy tu czterech mężczyzn, którzy złożyli ślub, weź ich
z sobą, poddaj się razem z nimi oczyszczeniu, pokryj za nich koszty, aby mogli ostrzyc sobie głowy,
a wtedy wszyscy przekonają się, że w tym, czego się dowiedzieli o tobie, nie tylko nie ma źdźbła
prawdy, lecz że ty sam przestrzegasz Prawa na równi z nimi" (Dz.Ap. 21:20-24 BT).
Dziesiątki tysięcy Żydów w Jerozolimie, z apostołami włącznie, gorliwie trzymało się Prawa
Mojżesza. Usłyszeli oni pogłoski, że Paweł nakłania ich rodaków z diaspory, aby odrzucili Prawo,
przestali obrzezywać dzieci oraz zarzucili praktykowanie żydowskich zwyczajów. Przywódcy
Żydów mesjanistycznych w Jerozolimie wiedzieli, że pogłoski te są fałszywe, dlatego
zaproponowali Pawłowi, aby zademonstrował to wszem i wobec w sposób bezdyskusyjny.
Było między nimi czterech żydowskich uczniów Jeszuy, którzy uczynili ślub, podobnie jak to
wcześniej uczynił sam Paweł. Apostoł poddał się wraz z nimi rytualnemu oczyszczeniu zgodnie z
wymogami Prawa Mojżeszowego oraz pokrył za nich koszty ofiar składanych przy zgłoszeniu
końca okresu oczyszczenia. W ten sposób zademonstrował raz na zawsze, że jako Żyd przestrzega
Prawa Mojżeszowego i zachowuje zwyczaje.
(W oryginalnym tekście greckim istnieją dwa różne wyrazy określające zwyczaje - "ethesin"
oznacza zwyczaje narodu jako całości, natomiast "paradosin" określa zwyczaje zachowywane
przez stronnictwo faryzeuszy).
Tradycyjna teologia głosi, że właściwie owe pogłoski do tyczące Pawła były prawdziwe, to znaczy
że w rzeczywistości nie przestrzegał on Prawa Mojżeszowego ani zwyczajów. Gdyby istotnie tak
było, oznaczałoby to, że Paweł z premedytacją oszukiwał apostołów i wszystkich innych, obłudnie
czyniąc wobec nich to, co zwalczał gdzie indziej.
Ci, którzy tak nauczają, zakładają że po opuszczeniu Jerozolimy Paweł nadal odwodził Żydów od
przestrzegania Prawa, nakłaniał ich do zerwania Przymierza Abrahamowego, którego znakiem było
obrzezanie, a także namawiał do porzucenia zwyczajów. Krótko mówiąc, ludzie ci twierdzą, że
apostoł Paweł był oszustem.
Tradycyjne nauczanie oskarża Pawła o konformizm i obłudę. Jeżeli to prawda, w takim razie
zarzuty powinny być o wiele poważniejsze. Należałoby go oskarżyć o głęboką hipokryzję i perfidne
zwodzenie własnych braci - wszak prowadziłby swoich słuchaczy na pewne potępienie!
Żydowscy wierzący z diaspory wyraźnie widzieli, jak Paweł zachowywał się wśród nich i
wiedzieli, że tego samego nauczał pogan i Żydów. Gdyby apostoł oszukiwał braci w Jerozolimie,
ich rodacy z diaspory nie mieliby najmniejszego problemu z ujawnieniem takiego matactwa.
Zresztą, niewierzący również wykazaliby to bez trudu. W takiej sytuacji Jakub i inni przywódcy po
prostu by go ekskomunikowali.
Zgromadzenia, w których nauczali apostołowie, były pełne gorliwości w przestrzeganiu Prawa
Mojżeszowego. Gdyby Paweł zachęcał do porzucenia Przymierza Abrahamowego poprzez
zaprzestanie obrzezywania dzieci, stałby się heretykiem i odstępcą, i jako taki zostałby wykluczony
ze społeczności wierzących. Podobnie musiałoby się skończyć jego nauczanie o porzuceniu Prawa i
zwyczajów oraz o wyrzekaniu się żydowskiej tożsamości. Mówiąc w ten sposób, sam Paweł
zapierałby się Jeszuy Mesjasza - Króla żydowskiego, oraz nadchodzącego królestwa. Jeszua
przyszedł, by uzdolnić Izraela do wypełnienia jego powołania, a nie po to, żeby obalić wszelkie
obietnice, złożone dotychczas przez Boga.
Sam Paweł zapewniał: "staram się o to, abym wobec Boga i ludzi miał zawsze czyste sumienie"
(Dz.Ap. 24:16). Mówił również o swoim postępowaniu w Mesjaszu, którego nauczał w każdym
zgromadzeniu (por. I Kor. 4:17). Jeszua powiedział, że szukanie chwały od ludzi zamiast od Boga
jest poważną przeszkodą w osiągnięciu wiary (Jan 5:44). Paweł całkowicie się z tym zgadzał: "A
teraz, czy chcę ludzi sobie zjednać, czy Boga? Albo czy staram się przypodobać ludziom? Bo
gdybym nadal ludziom chciał się przypodobać, nie byłbym sługą Chrystusowym" (Gal. 1:10).
Twierdzenia Pawłowe stoją w jaskrawej sprzeczności do zarzutów o jego konformizmie, zwodzeniu
i wszelkich wysiłkach w celu zjednania sobie opinii ludzkiej.
Tradycyjna teologia nie jest w stanie pogodzić żydowskiego stylu życia apostoła Pawła z jego
nauczaniem kierowanym do pogan. Tymczasem różnica pomiędzy "dwoma Pawłami" jest
pochodną decyzji soboru jerozolimskiego: "Lecz jeśli chodzi o pogan (...)". Żydowscy wierzący
pozostali Żydami i służyli Mesjaszowi nie wyrzekając się swojej narodowej tożsamości. Natomiast
wierzący pochodzenia pogańskiego nie musieli obrzezywać się i przyłączać do narodu
żydowskiego, by służyć Królowi Żydów.
Apostoł często publicznie potwierdzał swą żydowską tożsamość, zarówno przed władzami
rzymskimi (Dz.Ap. 22:3) jak i przed rodakami (Dz.Ap. 21:39). Co więcej, stając przed
Sanhedrynem podczas swego procesu, powiedział: "Mężowie bracia, ja jestem faryzeuszem, synem
faryzeuszów, jestem sądzony z powodu nadziei i zmartwychwstania" (Dz.Ap. 23:6).
Paweł stawał przed kilkoma trybunałami z powodu oskarżeń o łamanie Prawa Mojżeszowego i
kalanie świątyni. Podczas obrony przed namiestnikiem Feliksem, stwierdził: "Nie mogą oni
dowieść ci tego, o co mnie teraz oskarżają. To jednak wyznaję przed tobą: Według drogi, nazywanej
przez nich sektą, służę Bogu moich ojców, wierząc we wszystko, co napisane zostało w Prawie i u
Proroków" (Dz.Ap. 24:13-14 BT).
Wierzył we wszystko, co było zgodne z Prawem i pismami proroków, oraz odrzucał to, co
przeczyło Pismom. Był Żydem i wyznawał żydowską wiarę. "[Pokładam] w Bogu nadzieję, która
również im samym przyświeca, że nastąpi zmartwychwstanie sprawiedliwych i niesprawiedliwych.
Przy tym sam usilnie staram się o to, abym wobec Boga i ludzi miał zawsze czyste sumienie"
(Dz.Ap. 24:15-16). Jego nadzieja była absolutnie biblijna.
Zawsze identyfikował się z Izraelem i narodem żydowskim. "Po wielu zaś latach przybyłem, aby
narodowi memu przynieść jałmużny i złożyć ofiary" (Dz.Ap. 24:17). Czyniąc to, został
zaatakowany i aresztowany.
Dwa lata później zeznał przed prokuratorem Festusem: "Nie wykroczyłem w niczym ani
przeciwko Prawu żydowskiemu, ani przeciwko świątyni, ani przeciwko Cezarowi" (Dz.Ap. 25:8
BT). Czy kłamał przed sądem? Gdyby tak było, jego oskarżyciele przedstawiliby świadków i
dowody przeciwko niemu. Byli jednak bezradni, bo takie dowody po prostu nie istniały - nie
można było udowodnić, że Paweł łamał Prawo Mojżeszowe w jakikolwiek sposób.
Stając przed Festusem i królem Agryppą, podkreślił: "Stoję przed sądem, gdyż spodziewam się
obietnicy, danej przez Boga ojcom naszym (...). Ale z pomocą Bożą żyję do dzisiaj i daję
świadectwo małym i wielkim, nie głosząc nic ponad to, co przepowiedzieli prorocy i Mojżesz"
(Dz.Ap. 26:6,22 BT). Tym samym potwierdził, że jego przesłanie było tożsame z nauką zawartą w
pismach Mojżesza i proroków. Nikt nie potrafił wykazać mu, że jest inaczej.
Paweł odwołał się do cesarza, by dowieść swojej niewinności, i w rezultacie został odesłany do
Rzymu. Po przyjeździe został zatrzymany w areszcie domowym, co uniemożliwiało mu pójście do
synagogi. Dlatego "po trzech dniach poprosił on do siebie najznakomitszych Żydów. A kiedy się
zeszli, mówił do nich: Nie uczyniłem, bracia, nic przeciwko narodowi lub zwyczajom ojczystym, a
jednak wydany zostałem jako więzień w ręce Rzymian, którzy po rozpatrzeniu sprawy chcieli mnie
wypuścić, dlatego że nie ma we mnie winy zasługującej na śmierć" (Dz.Ap. 28:17-18).
Czy Paweł mówił prawdę, czy kłamał? Żydowscy przywódcy wyznaczyli spotkanie, aby cała
społeczność mogła wysłuchać, co ma do powiedzenia apostoł. "Wyznaczywszy mu dzień, w
większej liczbie przyszli do niego do mieszkania, a on przytaczał im świadectwa o królestwie
Bożym; od rana aż do wieczora przekonywał ich o Mesjaszu Jeszui na podstawie Prawa
Mojżeszowego i Proroków" (Dz.Ap. 28:23).
Gdyby nie mógł dowieść swojej wiary na podstawie Pism, nikt by mu nie uwierzył. Nawet on sam
nie uwierzyłby przesłaniu, które przeczyłoby Tanach.
Jeżeli ktokolwiek potrafiłby udowodnić, że to, czego nauczał oraz jego styl życia nie były
żydowskie, Paweł byłby winien poważnego przestępstwa w obliczu prawa rzymskiego. Władze
imperium zezwalały na wyznawanie konkretnych religii "państwowych", a ci, którzy chcieli pójść
inną drogą, narażali się na zarzut "ateizmu", czyli odrzucania uznanych bogów. Stało się to później
podstawą rzymskich prześladowań wobec uczniów Jeszuy pochodzenia żydowskiego i pogańskiego.
Problem nie ograniczał się do strategii działania - chodziło raczej o tożsamość. Kim był Paweł?
Czy był Żydem, czy nie?
Lata później, oczekując na proces w Rzymie, napisał do Tymoteusza: "Dziękuję Bogu, któremu z
czystym sumieniem służę, tak jak przodkowie moi, gdy nieustannie ciebie wspominam w
modlitwach moich, we dnie i w nocy" (II Tym. 1:3). Stojąc w obliczu śmierci, modlił się z czystym
sumieniem podążając wiernie drogą, którą Bóg wcześniej objawił Izraelowi. Taka jest jego
tożsamość - tak siebie postrzegał, i tego nauczał.
[an error occurred while processing this directive]
|